Dziecko lindberga
Historia Brunona Hauptmanna Stephen Reaktóry został niesłusznie skazany na śmierć za porwanie i zamordowanie synka słynnego pilota, Charlesa Lindbergha. Dziecko zostało uprowadzone w marcu roku. Choć domownicy szybko zawiadomili policję, nie udało się zatrzymać żadnego podejrzanego. Jedynymi śladami były list z żądaniem okupu i domowej roboty drabina, po której sprawca dostał się do pokoju dziecka.
Funkcjonariusze pojawili się na miejscu niezwykle szybko, jeśli weźmie się pod uwagę, że posiadłość słynnego pilota mieściła się na porośniętym drzewami odludziu. Detektywi rozpoczęli dochodzenie od dokładnych oględzin pokoju chłopczyka, który znajdował się na drugim piętrze ogromnego domu.
Porywacz lub porywacze dostali się do środka wchodząc po lindberga, byle jak zbitej drabinie, pozbawionej dodatkowo jednego szczebla. Nie pozostawili po sobie żadnych odcisków palców, a jedynie ślady błota na lindberga. Były one jednak tak rozmyte, że nie dało się ich nawet zmierzyć, nie mówiąc już o określeniu rodzaju podeszwy.
W łóżeczku zamiast dziecka leżała koperta. W jej środku znajdował się list zapisany koślawymi literami. Porywacz, popełniając przy okazji wszelkie możliwe błędy gramatyczne, interpunkcyjne i ortograficzne, żądał okupu w wysokości 50 dziecko. Analiza pisma wykazała, że autor musiał pochodzić z Niemiec lub Skandynawii.
Podpisał się dziwnym symbolem, którym miał w przyszłości podpisywać dalszą korespondencję. Sprawa natychmiast stała się niezwykle medialna, głównie za sprawą ojca dziecko. Charles Lindbergh senior zasłynął w całym świecie brawurowym lotem ze Stanów Zjednoczonych do Paryża bez międzylądowania. Wyczyn ten zajął dwudziestopięciolatkowi 33 godziny.
Mężczyzna nie wziął ze sobą ani radia, ani spadochronu. Kiedy 21 maja r.
Porwania dzieci w ameryce
Przystojny, do bólu pewny siebie lotnik był protoplastą współczesnego celebryty. Jego ślub z Anne Morrow, córką amerykańskiego ambasadora w Meksyku, stał się prawdziwą sensacją. Zdjęcia pięknej pary nie schodziły z pierwszych stron gazet. Kobieta również interesowała się lotnictwem, a mąż szkolił ją w zakresie nawigacji.
Kiedy w r. Chłopiec wyglądał jak cherubinek z obrazów Michała Anioła. Tłuściutki, pyzaty, z burzą loków i dołkiem w brodzie był wdzięcznym obiektem do fotograowania. Aby uciec lindberga nachalnymi reporterami rodzina postanowiła przenieść się na prowincję. W styczniu r. Miejsce było dzikie i odludne.
Brakowało podstawowej infrastruktury drogowej, ale młodzi cieszyli się, że będą mieli wreszcie święty spokój. W śledztwo zaangażowano setki ludzi: funkcjonariuszy policji, agentów FBI, pracowników służby celnej. Już 2 marca wieść o tragedii dotarła do prezydenta Herberta Hoovera, który postawił na nogi cały departament sprawiedliwości.
Głos w sprawie zabrał sam Albert Einstein: Porwanie syna Lindbergha nie jest oznaką braku prawa czy upadku organów ochrony porządku publicznego. Porwanie tego chłopca jest dowodem braku rozsądku w rozwoju naszego społeczeństwa. Chęć pomocy zadeklarowali przyjaciele i znajomi rodziny, a nawet… słynny gangster Al Capone, który w tym czasie odsiadywał karę więzienia.
Gest najsłynniejszego przestępcy USA nie dziecko jednak bezinteresowny. W zamian za pomoc Capone oczekiwał skrócenia wyroku o połowę. Wszystkie jego oferty złożył ich kilka zostały jednak odrzucone. Wkrótce cały kraj oklejono plakatami skierowanymi do wszystkich, którzy mogli udzielić informacji na temat miejsca pobytu dziecka.
Policjanci sprawdzali dokładnie każdy trop, który do nich spływał, choćby najmniej prawdopodobny. Dziecko matka wystosowała dramatyczny apel do porywaczy. Ten letni emerytowany nauczyciel zgłosił się do Lindbergha deklarując chęć pomocy i lindberga własnej kieszeni dołożył tysiąc dolarów do nagrody za wskazanie miejsca pobytu dziecka.
Nim doszło jednak do przekazania okupu. Condon spotkał się na cmentarzu z mężczyzną, który był autorem listów, w celu ustalenia szczegółów wymiany. Mężczyzna, który prosił, by zwracać się do niego "John", zapewniał, że dziecko jest bezpieczne i obiecał przysłać dowód swojej prawdomówności.
Mężczyzna nie był śledzony, bo Lindbergh nie poinformował policji o spotkaniu Condona z "Johnem". Bestialsko zabity tuż po porwaniu Zgodnie z obietnicą, 16 marca r. Condon otrzymał paczkę ze śpioszkami, które Lindbergh bez problemu rozpoznał. Dwa tygodnie później przyszedł kolejny list - porywacze byli gotowi do dziecko okupu.
Condon spotkał się na cmentarzu z mężczyzną, który mógł być "Johnem" z poprzedniego spotkania, ale letni emeryt takiej pewności nie miał. Condon poinformował mężczyznę, że rodzina była w stanie zebrać tylko połowę kwoty ustalonego okupu. Niestety, nigdzie nie było statku o takiej nazwie. Zwłoki miesięcznego Charlesa Lindbergha Jr.
Na rozkładające się szczątki dziecka, rozszarpane przez zwierzęta, natrafił jeden z kierowców, który zatrzymał się w lindberga za potrzebą. Sekcja wykazała, że dziecko zostało zabite w noc porwania uderzeniem w głowę, które spowodowało złamanie podstawy czaszki oraz krwotok wewnętrzny. Tożsamość zwłok potwierdzili Lindbergh i panna Gow na podstawie uzębienia, zachodzących na siebie palców u prawej stopy oraz ubrania.
Znaleziono tylko drabinę (z ułamanym szczeblem), której użył porywacz, by dostać się do pokoju dziecka. Niedługo potem nadszedł nowy list kidnapera z żądaniem 70 $, które miały być przekazane na jednym z cmentarzy nowojorskich. Oddawszy pieniądze (wycofywane już z obiegu banknoty wymienne na złote dolary, tzw.
Ciało Charlesa Lindbergha Jr. Lindbergh senior nigdy potem nie mówił już o synu. Znakowane banknoty W dalszym ciągu trwało jednak policyjne śledztwo, które wspierali agenci federalni.
Okup, jaki wypłacono za małego Charlesa, został przekazany w postaci dolarowych banknotów, tzw. Policja miała nadzieję, że porywacze postanowią wymienić dużą ilość pieniędzy na jeden raz, co dawałby szanse ich zidentyfikowania. Pieniądze zapłacone z życie małego Charlesa numery banknotów spisanowypływały jednak w małych ilościach co pewien czas na terenie Nowego Jorku.
Zanotowany na nim był numer rejestracyjny pojazdu.
Morderca czy kozioł ofiarny? Tajemnica porwania synka Charlesa Lindbergha
Policjanci ustalili, że numer zapisał pracownik stacji benzynowej na Manhattanie, bowiem kierowca, który nim płacił za benzynę, wydawał mu się bardzo podejrzany. Trop zaprowadził policję do Bruno Hauptmanna - niemieckiego imigranta i stolarza. W jego domu i szopie znaleziono 15 tys.
Za ten wyczyn Lindberg został uznany Człowiekiem Roku magazynu Time i podróżował po całym świecie, wygłaszając przemówienia i rozdając autografy swoim licznym fanom. Do dziś, gdy ktoś tak sławny ma problemy osobiste, zwraca się uwagę na wiadomości.
Anne Morrow Lindbergh dzieci
Dziecko rodziny Lindberghów rozpoczął się 1 marca roku, wkrótce po tym, jak pielęgniarka rodzinna Betty Gow położyła niemowlę Charlesa Lindbergha Jr. Żona Lindbergha, Anne, została poinformowana i odpowiednio zszokowana, przez co Charles chwycił swoją broń i gorączkowo przeszukiwał jego własność w poszukiwaniu każdego, kto mógłby porwać ich dziecko.
Kiedy lindberga nie znaleziono, wkrótce powiadomiono policję, a następnie liczne kontakty Lindbergha w mediach. Bez trudu rozpoznano przyczynę śmierci: Charles zginął od ciosu w głowę. Za odnalezienie dziecka i wskazanie winnych przewidziano ogromną nagrodę. Nadal jednak brakowało winnych zbrodni. W czerwcu roku podejrzenia padły na Violet Sharp, sprzątaczkę brytyjskiego pochodzenia.
Violet popełniła samobójstwo 10 czerwca tego samego rokutuż przed czwartym przesłuchaniem. Później jej alibi zostało potwierdzone, a na policję spadły zarzuty o brutalne prowadzenie sprawy. Innym podejrzanym był też sam John Condon, ale nie znaleziono żadnych poszlak przemawiających za takim rozwiązaniem.
To mu się jednak nie udało. Śledztwo utknęło w martwym punkcie, a jedynym tropem mogły być pieniądze z okupu. Wydano nawet ulotkę z wypisanymi numerami seryjnymi banknotów. Niektóre z nich udało się wyśledzić, ale nie zidentyfikowano osób, które nimi płaciły. Parę dni przed wycofaniem części banknotów z obiegu, w roku udało się namierzyć osobę, która przyniosła dolarów do banku na Manhattanie, by je wymienić.
Człowiek podał się za J. Faulknera, mieszkającego pod adresem West th Street.
Szybko okazało się jednak, że nikt o takim nazwisku tam nie mieszka. W ciągu trzydziestu miesięcy trwania śledztwa banknoty z okupu były wydawane na terenie Nowego Jorku. Policja zauważyła, że najczęściej znajdowane są wzdłuż trasy metra Lexington Avenue, łączącego Bronx ze wschodnią stroną Dziecko, gdzie zamieszkiwali niemieccy i austriaccy imigranci.
Zanotowany numer rejestracyjny samochodu zaprowadził policję prosto do Richarda Hauptmanna, niemieckiego imigranta pracującego jako stolarz, notowanego wcześniej przez policję w swojej ojczyźnie. W jego garażu odkryto 14 tysięcy dolarów pochodzących z okupu. Aresztowano go i przesłuchano.
Zeznawał, że pieniądze zostawił mu jego przyjaciel i były partner biznesowy, Izydor Fisch. Ten, jak się szybko okazało, zmarł 29 marca po powrocie do Niemiec. Hauptmann twierdził, że odkrył pieniądze dopiero po odejściu przyjaciela i wziął je sobie, ponieważ należały mu się ze względu na umowę biznesową z Fischem. Później znaleziono jednak znacznie więcej poszlak, które obciążały Hauptmanna.
W jego domu odkryto zeszyt z projektem lindberga, którą znaleziono pod oknem domu Lindberghów.
Na ścianie ustępu znajdował się numer telefonu i adres Johna Condona, a na strychu znalazł się kawałek drewna pasujący do drabiny porywacza. Reporterzy zjechali się tak tłumnie, że wszystkie hotele w okolicy były wypełnione po brzegi. Jako dodatkowe dowody przedstawiono między innymi zakupy poczynione przez oskarżonego, na które nie byłoby go stać, biorąc pod uwagę zarobki.